czwartek, 15 maja 2014

Relacja z II pielgrzymki do Klebarka Wielkiego

Pierwszej pielgrzymce do Klebarka Wielkiego towarzyszyły radość, podekscytowanie a także nieco niepewności. Nowa inicjatywa, nieprzetarty szlak i może troszkę niedociągnięć, które jednak nie zdołały przesłonić tego, co najważniejsze. Grupka, mimo, że niewielka, była jednak dwukrotnie większa niż ostrożnie szacowano. Cieszyła obecność nieoczekiwanych gości, sympatyków, a nawet ludzi Tradycji obojętnych, którzy jednak zdecydowali się razem z nami podążyć do sanktuarium. A największą radością było to, że pielgrzymka w ogóle mogła stać się rzeczywistością  – w ilu polskich sanktuariach byłoby to możliwe?

Tego roku wierni ruszyli w zauważalnie liczniejszym gronie. Z radością wychwyciliśmy wiele znajomych twarzy, również z Trójmiasta. Stawili się nie tylko bywalcy olsztyńskiej kaplicy Bractwa, ale również sporo innych osób, nawet nie związanych z Tradycją. W masie kolorów świeckich strojów wyróżniały się czarne sutanny kapłana, braci i habit siostry-oblatki. Tak, tak – nie mogło zabraknąć i reprezentacji podtoruńskiego Bajerza. 


Przed wymarszem – wspólna modlitwa w kaplicy, potem w drogę! Na dworze orzeźwiający chłód, ale aura sprzyja – tym razem obyło się bez „pokropienia wstępnego”(przez deszcz) podczas wejścia do Klebarka, a przez większość drogi towarzyszyły nam promienie słońca, które uwydatniało piękno Świętej Warmii, sprzyjając pełnej wdzięczności modlitwie i kontemplacji. Pielgrzymi szlak wiódł głównie polami, łąkami... Jeziora, lasy, krzyże, kapliczki, rzepaki i mleczyki. Słonko. Sielanka. I jak tu nie dziękować Panu Bogu za piękno Stworzenia?

W drodze godzinki, różaniec (który poprowadził ks. Edmundas) i pieśni: o Krzyżu – bo przecież szliśmy do sanktuarium Krzyża Świętego. Maryjne – jak to w miesiącu maryjnym. A że niedawno była Wielkanoc, to i „Zwycięzca śmierci…” był na miejscu…
Zbędnego balastu w postaci gitar i bębnów w grupie nie stwierdzono ;-)


Gdy nieco spóźnieni (pisząc to przeżywam deja vu…) dotarliśmy do Klebarka, już z daleka słyszeliśmy powitalne bicie kościelnych dzwonów. Na miejscu było już sporo osób, które nie mogły pielgrzymkowego szlaku przejść na własnych nogach i dojechały na samą Mszę w parafii Znalezienia Krzyża Świętego i Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Klebarku Wielkim. A w sanktuarium przy wrotach kościoła czekali już na nas gospodarze miejsca – kapłani. Ks. prałat Henryk Błaszczyk pojawił się z relikwiarzem zawierającym fragment Krzyża. a chwilę później powitał pielgrzymów z prezbiterium


Po powitaniu w modlitwie czekaliśmy na rozpoczęcie Mszy świętej, którą odprawił ks. Edmundas Naujokaitis FSSPX. Piękno klebarskiej świątyni, szat liturgicznych oraz odpowiednia muzyka stworzyły godną oprawę tradycyjnej katolickiej liturgii.


Kazanie z ambony wygłosił ks. Henryk przypominając w nim m.in. o obecności krzyża w kulturze świętej Warmii, m.in. w postaci licznych przydrożnych krzyży czy w warmińskich kapliczkach.


Po Mszy miała miejsce adoracja relikwii, podczas której mała, ale zdeterminowana ;-) podgrupka wiernych zaśpiewała „Vexilla Regis”.

Gdy część typowo religijna dobiegła końca, można było podzielić się wrażeniami i odsapnąć w domu pielgrzyma na poczęstunku, który przygotowali wierni z Warmii.
Pielgrzymka znów stała się niezapomnianym przeżyciem. Z pewnością wydarzenie nie doszłoby do skutku, gdyby nie przyjazna postawa i gościnność ks. Błaszczyka. Bóg zapłać, Księże!

PS. W kolejnym wpisie będzie więcej zdjęć.

2 komentarze:

  1. Deo gratias i szacunek dla Księdza Proboszcza :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy ks. Proboszcz to ten sam ksiądz, co widział jak kopaczowa w Moskwie wkładała po różańcu do kazdej trumny, a ciała były elegancko i godnie odziane?

    OdpowiedzUsuń